Dziś pierwszy wpis tzw. – Niepodatkowy Rozbójnik, czyli wpis luźno związany z głównym nurtem bloga, czyli podatkami i zdrowiem. Ale do napisania tego tekstu akurat zainspirowała mnie podatkowa wypowiedź pana Marka Zubera. Komentując projekt przepisów o exit tax podsumował: „Sorry, ale pańszczyzna się u nas dawno skończyła„. Otóż, jak się okazuje nie tak do końca.
*****
Spisz turystycznie
Jeśli niepodatkowy rozbójnik, to zaczniemy od historii związanej ze Spiszem, czyli krainy geograficznej gdzie między innymi łupił jeden z najbardziej znanych zbójników – Janosik. Spisz i jego północną część miałem okazję zwiedzić podczas ostatnich wakacji. Polecam zobaczyć Niedzicę, Starą Spiską Wieś (tu warto wpaść choćby na obiad) czy Poprad (tu znacznie więcej jest do zobaczenia).
No i oczywiście Pieniny Spiskie, z których roztaczają się piękne widoki m.in. na Gorce i Tatry.
Rodzina Salamonów i tzw. żelorze
Zwiedzając zamek w Niedzicy można usłyszeć historię o ostatnich właścicielach zamku – rodzinie Salamonów. Ta węgierska rodzina władała zamkiem przez niecałe sto lat (1858-1945), ale nie to jest najciekawsze. Otóż na Spiszu formalnie do 1931 roku i praktycznie do 1934 utrzymała się ostatnia forma pańszczyzny – czyli tzw. żelarka (żelarstwo).
Na czym polegała pańszczyzna? Pewnie dla większości z Was ten akapit będzie zbędny, ale tak dla formalności trzy zdania. W dużym uproszczeniu można powiedzieć że było to skrzyżowanie niewolnictwa z podatkami. Chłop przyporządkowany do danego władcy i ziemi mógł uprawiać tą ostatnią i utrzymywać się z niej. Musiał jednak w zamian odpracować określoną ilość dni na rzecz swojego władcy.
Ostatni żelorz
Ostatnia z władczyń zamku w Niedzicy – „grofka” Ilona Salamon – miała więc swoich chłopów pańszczyźnianych, tzw. żelorzy. Nie byli oni co prawda całkowicie zniewoleni – mogli np. opuścić ziemię i przenieść się w inne miejsce. Ale musieli oni odrabiać swoją pańszczyznę, a gdy tego nie robili władczyni mogła ich karać.
O tym jakie obowiązki mieli żelarze i co otrzymywali w zamian można dowiedzieć się z wspomnień ostatniego żyjącego żelorza – pana Jana Janosa. Tak nawiasem żył on jeszcze w 2007 roku (nie udało mi się ustalić czy żyje nadal, ale już wtedy miał 104 lata). Można powiedzieć, że ostatni „chłop pańszczyźniany” żył gdy na świecie już od dawna ludzie latali w kosmos, działał Internet i telefonia komórkowa, a ludzie pisali blogi taki jak ten ;-).
*****
Takich ciekawych i całkiem niepotrzebnych rzeczy można dowiedzieć się podróżując po naszej Polsce. Albo czytając takie nietypowe wpisy jak Niepodatkowy Rozbójnik 😉
{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }